Piracik…(*)(*)(*)
Przystań to dom także dla kotów, najczęściej to zbierane z różnych miejsc, z różnych warunków koty niesprawne, stare, schorowane. Takie o których świat zapomniał… Czasem udaje się je jakoś wyprowadzić na prostą, choć czasem to tylko złudna nadzieja…..Piracik trafił do Przystani uratowany przez dobrych ludzi z bardzo trudnych warunków, wygłodniały, chudziutki, chory, z zaropiałymi strasznie oczkami, łysy, pokryty strupami, po pewnym czasie dopiero można było zauważyć, że ogon i sierść wokół głowy ma trochę bardziej włochate niż inne koty. Był niesamowicie piękny. Koci katar niestety nie pozwolił uratować oczka, dlatego został Piracikiem. Doznał zapewne wielu krzywd, więc nie ufał ludziom, trudno było mu podawać lekarstwa, nie dał się wziąć ma ręce. Głaskać dawał się tylko na swoich zasadach. Ludzi średnio lubił ale bezgranicznie kochał inne koty, często wygrzewał się na słońcu przytulony do Pluszki lub innego kociego przyjaciela.Jeść i spać w różnych dziwnych pozycjach, to było całe jego szczęście, nie był wiec zbyt wymagający. Niestety powikłania po przeżytych chorobach, niedożywienie w początku życia odezwały się po latach... Piracik odchodził spokojnie, w swoim ukochanym świecie, wśród kocich przyjaciół, na swoich ulubionych legowiskach, wystawiał się do słońca na parapecie, to kochał najbardziej. Lekarstwa już nie pomogły, Piracik przegrał walkę z chorobą. W ostatnim czasie złagodniał, patrzył na nas tym swoi jednym okiem, ale dawał się pogłaskać, nie uciekał od nas, w końcu nas trochę pokochał i zrozumiał, że my pokochaliśmy Jego… Odszedł Piracik, jeden z Przystaniowych kocich przyjaciół…. Do zobaczenia Przyjacielu💔