Mariczko ukochana…
Zebraliśmy się dzisiaj żeby napisać zaległe pożegnania naszych Przyjaciół… Mieliśmy nadzieję, że chociaż na chwile śmierć nam odpuściła i nie zabierze żadnego z naszych Przyjaciół… Jak bardzo się myliliśmy… Śmierć znowu zebrała swoje żniwo… Dzisiaj zabrała nam Ciebie… Dlaczego?! Ile bólu i cierpienia jest w stanie znieść jeden człowiek? My już nie jesteśmy stanie… Każdy nowy dzień przynosi więcej bólu…
Trafiłaś do nas w 2019 roku… Byłaś bardzo zaniedbaną i wyniszczona klaczą a do tego mocno schorowaną… Wydałaś na świat wiele źrebiąt. Wszystkie Ci odebrano… Twoje życie było piekłem zgotowanym przez ludzi. Mimo, że straciłaś dla nich zdrowie nie zapewniło Ci to jednak spokojnej emerytury. Kiedy przestałaś być przydatna człowiekowi, kiedy przestałaś zarabiać na swoje utrzymanie, został wydany na Ciebie wyrok i trafiłaś do skupu koni rzeźnych.... Czekałaś na śmierć… Mimo wszystko my i Ty mieliśmy dużo szczęścia, że nasze drogi się spotkały. Zamieszkałaś w naszej Przystani. Raczej stroniłaś od ludzi ale na swojego towarzysza tej ziemskiej drogi wybrałaś sobie Gordona. On jeszcze nie rozumie, że stracił swoją Przyjaciółkę… Cały czas Cię nawołuje, czeka aż mu odpowiesz. Jak mu wytłumaczyć, że nie odpowiesz? Odeszłaś w swoim ukochanym boksie… W drodze za Tęczowy Most towarzyszyły Ci nasze dziewczyny- Alina i Ola… One były przy Tobie kiedy Twoje serduszko zabiło po raz ostatni… Człowiek nie był dla Ciebie dobry, ale dzisiaj odeszłaś mając obok ludzi, którzy naprawdę Cię pokochali. Wierzymy, że Ty też nas pokochałaś. Nie potrafiłaś tego okazać ale my wiemy… Odeszłaś kochana Mariczko jako nasza Przyjaciółka. Każdy dzień był walką o Twoje zdrowie i życie. Daliśmy radę wywalczyć spory kawałek czasu jak na stan w jakim do nas trafiłaś… Może nie były to długie lata… Może nie był to szmat czasu ale wiemy, że dla Ciebie był to jedyny czas w Twoim życiu kiedy byłaś kochana, chciana i każdy się o Ciebie troszczył. Jedyne czego żałujemy to fakt, że nie trafiliśmy na siebie wcześniej…Miałaś wiele kryzysów nasilania się choroby, ale staraliśmy się ratować Twoje zdrowie-lekarstwa, nebulizatory, inhalacje, wiatraki… Robiliśmy wszystko co w naszej mocy żeby Ci pomóc. Staraliśmy się zapewnić Ci jak największy komfort życia… Niestety nasze starania i działania nie wystarczyły, żeby Cię tu z nami zatrzymać… Twoje serduszko przestało dawać radę… Rano wiedzieliśmy, że jest źle ale mieliśmy nadzieję, że leki i Twoja wola życia przezwyciężą ten kryzys… Niestety pomyliliśmy się kolejny raz… Odeszłaś… Pozostawiłaś po sobie ogromną pustkę ukochana… Pozostawiłaś też swojego ukochanego Gordona, który bardzo cierpi… Opiekuj się nim z góry… Dodaj mu siły żeby przetrwał Waszą rozłąkę… Kiedyś znowu gdzieś wszyscy razem się spotkamy… Czekaj tam na nas, nasza najpiękniejsza, delikatna i niesamowita Mariko… Do zobaczenia ukochana 💔