Czas na kilka słów podsumowania tego co w ostatnim czasie się wydarzyło i tak naprawdę cały czas dzieje.
Jak wiecie,od czwartego dnia wybuchu wojny na Ukrainie wraz z przyjaciółmi z Przystani Ocalenie i nie tylko ,staram się pomagać ludziom i zwierzętom. Mimo, że spotkałem się z wieloma nieprzychylnymi komentarzami, plotkami i hejtem w moją stronę za pomaganie Ukrainie, nie poddałem się. Ludzie gadali i zawsze będą gadać a ja i tak będę robił swoje…
Wiele razy wszyscy podkreślaliśmy, że dla nas nie ma granic w pomaganiu. Pomagając w Ukrainie nigdy nie zapomnieliśmy o Polskich zwierzakach, których pod opieką mamy ponad 500. 24 Lutego Ukraina obudziła się w takiej rzeczywistości, w jakiej nikt z nas nigdy by nie chciał się obudzić… Od 24 lutego trwa tam okrutna i krwawa wojna… W jednej chwili, cały ich piękny świat został zburzony jak domek z kart… Patrzę na tych wszystkich ludzi tam po prostu jak na ludzi- takich samych jak my! Ludzi, którzy wiedli normalne życie, mieli swoje plany, marzenia, rodziny… Co złego zrobiły mi te biedne dzieci, których tak wiele zostało tak brutalnie zamordowanych? Co złego zrobili mi Ci ludzie, którzy wiedli bardzo ubogie życie a w jednej chwili stracili wszystko co mieli? Co złego zrobili mi Ci młodzi chłopcy, którzy oddali swoje życie a przecież całe było przed nimi… Co zrobiły mi te kobiety, które straciły swoich synów, mężów, ojców, braci…
Co zrobiły mi te zwierzęta, których tak wiele zginęło? One nigdy nie miały tam lekkiego życia, teraz zgotowano im piekło… Ci ludzie i zwierzęta nigdy nie zrobili mi nic złego, nie zrobili nic co dla mnie by było powodem, żeby odmówić im pomocy, której tak bardzo teraz potrzebują.
W ostatnim czasie 22 razy wjechałem na Ukrainę z pomocą Humanitarna i karma dla zwierząt(wywiozłem już ponad 20 ton pomocy) Nie widziałem wszędzie leżących ciał tak jak wygląda to na zdjęciach bo nie dojeżdżałem tak daleko ale widziałem mnóstwo innych dramatów, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci… Widziałem ostatnie pożegnanie 23 letniego chłopaka, który oddał swoje życie broniąc swojej ojczyzny… Ludzi, klęczących wzdłuż drogi, oddających hołd swojemu bohaterowi… 23 lata to przecież jeszcze dzieciak, dopiero wkraczał w dorosłe życie… Dla mnie też pozostanie bohaterem, widziałem jego zdjęcie i nigdy Go nie zapomnę…
Widziałem zwierzęta, które przyjechały z głębi Ukrainy w stanie wręcz agonalnym… Zagłodzone, odwodnione, chore i niesamowicie przerażone…
Widziałem umęczone matki, dzielnie kroczące ze swoimi dziećmi w poszukiwaniu bezpieczeństwa… Matki, które musiały pozostawić w ojczyźnie ukochanych mężów, synów i swoje życie… Matki, które w jednej chwili musiały się odnaleźć w zupełnie innym kraju i mimo braku sił zadbać jeszcze o swoje dzieci. Ich twarze- zalane łzami, umęczone, pełne smutku, przerażenia i strachu co je czeka też długo będę miał przed oczami…
Widziałem malutkie, zziębnięte rączki wyciągane po coś do jedzenia… Widziałem wdzięczność matek, kiedy rozdawałem dzieciom wszystko to co miałem w aucie. Spotkałem kobietę, z dwójką dzieci… Akurat już wracałem, nie zostało mi już wiele rzeczy w aucie bo wszystko rozdałem. Jedyne co miałem to kilka lizaków. Niby tak niewiele, a wtedy zrozumiałem jak wiele… Dałem dzieciom lizaki, na tych smutnych buźkach pojawił się delikatny uśmiech… Twarz mamy jednak zalała się łzami… Uściskała mnie tak mocno jak tylko potrafiła, i dziękowała mi tak jakbym dał im największe bogactwo. Była tak niesamowicie wdzięczna… Staram się być twardy ale nie ukrywam, że wtedy moje oczy mocno się ,,spociły”…
Widziałem maleńkie dzieci, które urodziły się w schronach, którym też mogłem pomóc dostarczając im niezbędne rzeczy takie jak mleko czy pampersy.
Kiedy wracaliśmy już do domu, zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Ktoś nieśmiało zapukał w nasze okno. Okazało się, że był to Pan z Ukrainy. Widząc nasze oklejone auto poprosił nas o pomoc. Powiedział, że uciekł z żoną z Mariupola… Byli od 3 dni w drodze, byli bardzo zmęczeni, nie mieli gdzie spać. Poprosili nas o wskazanie miejsca gdzie będą mogli się przez jedną noc normalnie wyspać i umyć. Pokazali nam, że auto w którym siedzą i trzy torby na ich siedzeniu to wszystko co im zostało… Wszystko na co całe życie pracowali zostało zrównane z ziemią… Zapytaliśmy czy gdy wszystko się skończy będą chcieli wrócić do domu… Odpowiedzieli, że oni już nie mają do czego wracać, oni nie mają już domu. Ze łzami w oczach powiedzieli nam, że w wieku 63 lat muszą zaczynać swoje życie od nowa, od zera… Nigdy więcej ich już nie spotkamy ale mamy nadzieję, że w miejscu które im znaleźliśmy odpoczęli, wyspali się i bezpiecznie dojechali do swojego miejsca docelowego. To tylko kilka historii, jest ich znacznie więcej ale chyba do nocy bym musiał to wszystko opisywać. Niosąc pomoc tym ludziom i zwierzakom widziałem wiele łez… Ale nie tylko tych łez smutku i rozpaczy! Widziałem wiele łez szczęścia i wzruszenia… Widziałem wiele smutnych twarzy, na których pojawiły się uśmiechy i nadzieja. Widziałem ogrom wdzięczności i życzliwości. Nie żałuję ani jednego dnia, ani ryzyka jakie podjąłem, ani niczego co zrobiłem. Jestem szczęśliwy i dumny z nas wszystkich, że potrafiliśmy otworzyć nasze serca i pomóc tym, którzy tak bardzo tego teraz potrzebują. Udało mi się przetransportować kilka osób z Ukrainy do Polski ,oraz uratować kilkadziesiąt zwierząt. Udało mi się wywołać uśmiechy, łzy wzruszenia i odrobinę radości. Udało mi się dostarczyć ogrom niezbędnych produktów, szczególnie dla ludzi, którzy wiele dni spędzili w schronach i kiedy udało im się uciec nie mieli kompletnie nic… Uciekli w tym w czym stali. Ta pomoc nie byłaby możliwa ,gdyby nie wiele cudownych osób ,które przywoziły do nas dary dla ludzi i zwierząt.
Dzieliły się z nami .tym czym mogły i tym co miały. Największe podziękowania kieruję jednak dla Fundacja Centaurus- która przyjęła nas do swojego punktu w Medyce i sprawiła, że mogliśmy stać się częścią tego miejsca i poczuć jak u siebie.
Od początku współpracujemy w Medyce. My sami moglibyśmy z darami wjechać tylko z 3-4 razy… Tyle udało nam się zgromadzić środków i produktów. Nigdy nie mógłbym dostarczyć takiej ogromnej pomocy dla tylu Ludzi i zwierząt gdyby nie Wy i Wasza życzliwość i umożliwienie mi korzystania z Waszych magazynów. Ewa bardzo ,bardzo Ci dziękuję. Dziękuję Ci za wszystko. To wszystko co udało mi się na Ukrainie zrobić to też Twoja ogromna zasługa.
Dziennie dostaje wiele podziękowań ,od tych cudownych ludzi ,którzy zostali obdarowani, to daje mi ogrom energii i motywacji do dalszego działania.
W Medyce jak i w Ukrainie poznałem też wielu cudownych ludzi… Ludzi, którzy przez te prawie 2 miesiące stali się dla nas jak rodzina. Poznaliśmy Przyjaciół, z którymi naprawdę razem możemy wiele… Dziękuję Wam kochana ekipo z Medyki, ze Stryja, Truskawca, Drohobycza! Dziękuję za to, co razem robimy. Dziękuję Wam za pomoc, troskę i wzajemne wsparcie w tym trudnym czasie. Kiedy czułem, że psychicznie wszystko zaczyna mnie przytłaczać, Wy sprawialiście że dostawałem podwójnego kopa energii. Dziękuję Wam, że wszyscy pojawiliście się w naszym życiu ❤️ To podsumowanie to nie koniec mojej historii z Ukrainą. Po prostu jest tyle rzeczy, które chciałbym Wam przekazać… Pewnie jeszcze niejeden taki tekst się pojawi. Ludzie i zwierzaki nadal bardzo tam na mnie czekają. Ja nie kończę pomagania, dopóki starczy nam sił i możliwości będziemy robić wszystko co w mojej mocy.
Nadal będę tam pomagał,jednak bardzo Was proszę o wsparcie na zakup paliwa.
Gdybyście zechcieli dalej z nami pomagać, dalej napełniać brzuszki, dalej wywoływać uśmiechy i łzy wzruszenia na tych umęczonych i smutnych twarzach to zapraszamy do wsparcia naszej zbiórki. Tylko razem możemy czynić to całe dobro. Tylko razem możemy sprawić, że dla tych wszystkich ludzi i zwierząt, którzy zostali z niczym ten okrutny świat staje się chociaż trochę przyjemniejszy… Z góry dziękujemy wszystkim, którzy zechcą z nami pomagać ❤️

https://www.ratujemyzwierzaki.pl/przystanzukraina2

Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna.
Dominik Nawa.