Łapek - takie imię nadaliśmy kotu, który nie ma łapek - dokładnie trzech. Ma tylko jedną, resztę obcięto mu kosą podczas prac polowych. Potem wyrzucono go do obornika. On jednak jakimś cudem żył, ukrył się w jakimś miejscu i po dwóch miesiącach „wypełzł” pokazując jak bardzo chce żyć. Porusza się za pomocą jednej przedniej łapy, drugiej przedniej nie ma wcale, tylne ma obcięte na różnej wysokości tak, że nie może na nich stanąć. Gdy go do nas przywieziono chcieliśmy skrócić mu cierpienia, ale gdy u weterynarza zaczął pełzać i łasić się do nas oraz oczekujących w poczekalni, jakby prosił „pozwólcie mi żyć” zrozumieliśmy, że trzeba mu dać szansę. Nawet weterynarz nie mógł uwierzyć, że z takimi ranami przeżył i dał sobie radę bez pomocy człowieka czy lekarstw. Bardzo chciał być blisko ludzi, łasił się i tulił do każdego. Znaleźliśmy mu nowy dom w Katowicach, gdzie ma kochających ludzkich opiekunów oraz kocich przyjaciół.